sobota, 19 stycznia 2013

THE BRUSH KNIGHT RISES

Witam!

Witam wszystkich po długiej, w cholerę długiej przerwie. Hobby to hobby i jakoś czasem brakuje na nie czasu i motywacji. Na szczęście, jak głosi tytuł czas wrócić do starego, dobrego malowania. The Brush Knight Rises i żaden Bane w postaci braku czasu czy chęci tym razem mnie nie pokona. Na dobry początek: małe streszczenie: "previously, on... Adasko's Workshop".

1. Welcome, to the Summoner's Rift!
Czyli zaczynamy od mojego głównego "antypainta". Jejku, jaka ta gra jest doskonała w swoim zamyśle! Zawsze lubiłem sieciowe strzelanki (Quake 3/Quake Live i tak pozostaje jak dla mnie Siecioweym FPS'em Ostatecznym - nic, co wyszło przed, lub po, nie jest w stanie go pobić), swojego czasu nawet bawiłem się w Warcrafta 3 na Battle.net, jednak żadna gra internetowa nie wciągnęła mnie tak jak pogardzany przez wielu LoL. Namiastka e-sportu (wliczając w to klasyczne meta-rozkminy, strategie, trening poszczególnych zagrań, ciężkie godziny spędzone na maksowaniu buildu itp) dostępna nawet dla aspołecznych laików takich jak ja. Praktycznie nieskończenie wiele różnych kombinacji drużyn, ogromna różnorodność postaci... Grać, nie malować! Adasko Poleca, zwłaszcza jeśli ktoś chce zrezygnować z życia. :) Jednocześnie chciałbym zauważyć, że community tej gry z racji jej szerokodostępności i popularności to chyba największa zgraja debili i kretynów jaką zdarzyło mi się spotkać w internetach (może po prostu nie przeglądam onetu ;) ).

>>>Hecarim najlepszym championem i niech ktoś spróbuje twierdzić inaczej!<< ;)









2. Figurki do... WFRP
To nie jest tak, że nic nie malowałem. W międzyczasie spod mojego pędzla wyszła cała zgraja świetnych, w większości bardzo archiwalnych figurek które używane będą do rozgrywania potyczek w sesjach RPG. Bardzo przyjemna robota, z tego co wiem część z tych wzorów jest starsza ode mnie. Klimat niektórych modeli po prostu mnie powalił, szczególnie dobrze maziało mi się nieumarłych którzy praktycznie malowali się sami.





3.Figurki z Talismana.
Czyli kolejna część niebitewniakowych w założeniu modeli. Jednak co bitewniaki to bitewniaki i niektóre z tych gumoludków doprowadzały mnie do szewskiej pasji (zwłaszcza jeśli chodzi o dokładność niektórych szczegółów), jednak jako całokształt malowało się je całkiem przyjemnie, te "pionki" mają świetny klimat oldschoolowego, klasycznego fantasy z czasów, kiedy o szeroko pojętych "grach bez prądu" miałem jeszcze mniejsze pojęcie niż teraz. Brakuje kilku figurek (czarodziejka, wojownik, żebrak i cośtam jeszcze), jednak pojechały do właściciela zanim zdążyłem cyknąć im sensowne zdjęcia.

-----------------------------
Tyle w kwestiach nadrabiania zaległości publikacyjnych, czas na trochę planów na (możliwie najbliższą) przyszłość w 2013 roku:
-Jak widać na pierwszym zdjęciu, obecnie na warsztacie mam oddział Deathwingowych terminatorów, pierwszy element mojej powstającej w bólach armii DA. Chciałbym w końcu zacząć jakoś sensowniej grywać i mam nadzieję, że nowi Dark Angel mi to umożliwią
-Cygnar. Tak, tak, tak. Moja armia do Warmachine leży i kwiczy, mam nadzieję że w końcu uda mi się ją skończyć (małe punkty, tak żeby po prostu była do pogrania) i, podobnie jak w przypadku 40stki, zacząć grać.
-Więcej Mordheim: Mordheim, mój pierwszy i ulubiony system, zdecydowanie wymaga ode mnie więcej uwagi, pracy i, przede wszystkim, grania. W przypadku tej (niesłusznie) bardzo niszowej gry jestem ograniczony do dość wąskiego grona znajomych. Pochowane po szafach czekają na złożenie (i zagranie) prawie kompletne bandy Cult of the Possessed, Witch Hunterow, Marienburga oraz Bretonii, Ubolewam nad tym, że udało mi się zgromadzić całkiem sporo ciekawych figurek (od ciekawych producentów jak Reaper czy Fenryll), które grzecznie leżą i czekają na swoją kolej.
-W końcu nauczyć się malować. Tak, tak, tak. Moje niespełnione marzenie od lat. Nigdy nie miałem czasu i cierpliwości żeby malować cokolwiek ponad standardowy tabletop widoczny na zdjęciach powyżej. Po długiej przerwie w malowaniu, jednym z celów jest próba sięgnięcia po coś "więcej", niż szybkie malowanie armijne.
Tyle wypocin, skleconych jako automotywator w oczekiwaniu na wyschnięcie farby na terminatorach. Czas brać się do roboty, a więc:

PĘDZLE W DŁOŃ! I NIE MA OP***DALANIE SIĘ!