Dzięki Astemowi zagrałem pierwszą od roku gra w 40stkę, jednocześnie pierwszą (i instruktażową dla mnie) w 7edycji. Moi Dark Angelsi stawili czoło żółtym orkom Astema.
Gra na początku wydawała się wyrównana.
... ale to zdjęcie najlepiej podsumowuje końcowy rezultat
Wnioski: Nie taka 40stka zła jak ją malują - przynajmniej w rekreacyjnych grach domowych. Naprawdę, miałem ogrom frajdy z gry typu "rzucam figurki na stół, potem rzucam kostkami i jakoś to będzie". Z nowych zasad nie przeszkadzało mi absolutnie nic, mogłem też spokojnie oddać się pogaduchom podczasgrowym nie musząc uważać, żeby nie przegrać gry w ciągu jednej tury z powodu zasad których nie chciało mi się/nie miałem czasu się uczyć (pozdro Warmachine!).
Grać, nie umierać i na pewno będę chciał więcej.